-Ale jak to?- protestowal.
-Sciagaj, albo radz sobie sam.
-Okey, okey, juz sie robi!
Na twoje polecenie sciagnal spodnie, ale tez bokserki. Zimna woda polewalas jego krocze. Dziwnie i smiesznie to wygladalo, ale wiedzialas, ze biedak cierpi. Kiedy udalo ci sie udzielic mu pierwszej pomocy, przyjechalo pogotowie i zabralo go do szpitala, poniewaz to nie byly zarty! Na drugi dzien pojechalas do szpitala by odwiedzic Hazze.
-Hej, jak sie czujesz? Wszystko dobrze z twoim... no wiesz!
Z moim skarbem? Tak z nim okey, ale martwie sie o ciebie.
-O mnie? Ale dlaczego? U mnie wszystko w porzadku.
-Tak, ale wczoraj przezylas wielka traume, gdy usilowalas mi pomoc * zasmial sie*
-Nie bylo az tak zle.
Co prawda naogladalas sie co nie co, ale przynajmiej pomoglas Harremu. / Julie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz